Czy adaptacje filmowe są zawsze gorsze od książek? To pytanie przyświeca wielu fanom literatury, którzy z zainteresowaniem obserwują ekranizacje swoich ulubionych dzieł. Choć nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, z pewnością można wskazać kilka istotnych kwestii, które należy wziąć pod uwagę.
Pierwszym elementem, na który warto zwrócić uwagę, są różnice między książkami a filmami. Adaptacja filmowa nigdy nie będzie dokładną kopią oryginału - nawet jeśli reżyser stara się utrzymać się jak najbliżej pierwowzoru. Film to przede wszystkim medium wizualne, a narracja i sposób przedstawienia postaci różnią się od tych, które znamy z książki.
Przykładem może być np. kwestia narracji. W książkach mamy do czynienia z opisem wydarzeń i myśli bohaterów, które pozwalają nam lepiej poznać ich charaktery. W filmie natomiast rzadziej jest taka możliwość - bohaterowie muszą działać i mówić, aby wydarzenia miały sens. Stąd też wiele filmów opiera się na dialogach i gestach aktorów, a nie na narracji.
Innym ważnym elementem są rozmiary dzieła jako całości: zazwyczaj film jest krótszy od książki, co wymaga cięcia materiału. Prawda jest taka, że wiele wspaniałych książek sprawia wrażenie praktycznie nieadaptowalnych - zbyt rozbudowanych, zbyt skomplikowanych, zbyt długich. Taki materiał trzeba zasadniczo przyciąć, by można było stworzyć dobre kino. Niestety, w wyniku takich cięć tracimy wiele cennych wątków.
Niektóre ekranizacje naprawdę udaje się stworzyć na wysokim poziomie. Przykładem jest np. "Władca Pierścieni", który został nakręcony na podstawie dzieła J.R.R. Tolkiena. Reżyser Peter Jackson dokładnie przemyślał swoją adaptację, zachowując kluczowe momenty z książki, ale też wprowadzając kilka ciekawych rozwiązań filmowych. W efekcie powstał film, który doczekał się uznania zarówno krytyków, jak i pospolitego widza.
Inny przykład to "Ojciec chrzestny" - adaptacja kultowej powieści Mario Puzo. Francis Ford Coppola doskonale oddał klimat książki oraz charakter postaci, a nawet poprawił kilka słabych punktów fabuły. W efekcie powstał film, który z czasem stał się jednym z najważniejszych dzieł w historii kina.
Niestety, wraz z dobrymi adaptacjami zawsze idą złe - a czasem nawet bardzo złe. Przykładem może być choćby "Zmierzch" Stephanie Meyer. Mimo że seria książek zdobyła olbrzymią popularność na całym świecie, to sama ekranizacja wesłała w publiczności znaczące kontrowersje. Fansi krytykowali film za zbyt dużą zmianę w stosunku do książki, zbyt niską jakość scenariusza oraz słabe aktorstwo. Po premierze pierwszego filmu wiele osób zrezygnowało z oglądania pozostałych części serii - co było wyrazem rozczarowania.
Innym przykładem mogą być choćby ekranizacje dzieł Dan Browna - "Kod da Vinci" czy "Anioły i Demony". W obu przypadkach film był dość nieudana, zdaniem krytyków i widzów. Mimo że zastosowano nieco mniej zmian i cięć, to ekranizacja po prostu nie oddała zbyt dobrze klimatu książki, a poziom napięcia pozostawiał wiele do życzenia.
Jak więc widać, w kwestii adaptacji filmowych nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Są wśród nich zarówno dobre, jak i złe - a wiele zależy od samego dzieła, ale też od kreatywności i umiejętności reżysera. Adaptacja filmowa nie musi być gorsza od książki, ale musi być przemyślana i wykonana na wysokim poziomie - inaczej zawsze będziemy mieli wrażenie, że "coś" nam umknęło.
Ostatecznie jednak warto pamiętać, że film i książka to dwa zupełnie różne medium. Nie ma sensu porównywać ich bezpośrednio, w końcu każde z nich ma swoje mocne i słabe strony. To, co dla jednej osoby jest wspaniałą książką, dla innej może okazać się nudnym filmem. Warto zatem podejść do każdej ekranizacji z otwartym umysłem i oddać jej szansę.